Artykuły, Popularne

„Do Pracowników i Pracownic Handlowych”

2016-04-14

17 marca 1906 roku w carskiej Rosji ogłoszono tymczasowe przepisy o związkach i stowarzyszeniach. Nastąpił lawinowy przyrost organizacji społecznych w Królestwie Polskim (oświatowych, kulturalnych i samopomocowych). Robotnicy otrzymali możliwość zrzeszania się w legalnych związkach zawodowych (z pewnymi ograniczeniami, m.in. początkowo bez prawa do strajku).

Z 1906 roku pochodzi ulotka, kolportowana w liczbie 5 tys., zachęcająca pracowników i pracownice handlu do przystąpienia do Związku Zawodowego Pracowników Handlowych m. Warszawy:

Rozgrywa się przed naszymi oczami wiekopomny proces dziejowy: walka pracy z kapitałem. Idea równouprawnienia klasy pracującej, równouprawnienia faktycznego, opartego na rzeczywistym udziale istotnych wytwórców w bogactwach wytwarzanych, rozlała się na kształt olbrzymiej fali na wszystkie pola działalności ludzkiej, i coraz bardziej wzbierając, z wolna podmywa zmurszałą budowlę dotychczasowego gospodarstwa społecznego.

I stają się coraz widoczniejszymi prawdy ekonomiczne, przez wielkich myślicieli nowych czasów głoszone, o skupianiu się (koncentracji) bogactw w rękach niewielu a zubożeniu milionów ludzi, o ucisku ekonomicznym, wywieranym przez malejącą wciąż garść wielkich posiadaczy a strasznej nędzy i niewoli wydziedziczonych. Za całe bogactwo mają ci wydziedziczeni siłę roboczą — więc też źródła do zaspakajania najskromniejszych potrzeb życiowych szukać muszą w ciężkim zarobku najmickim.

Ale praca najmicka, niesłusznie uchodząca za wyłączny atrybut przemysłowych (i rolnych) robotników, klątwą jest nie tylko tych ostatnich. Do klasy proletariackiej bowiem zaliczeni być winni wszyscy bez wyjątku najmici, to jest ci wszyscy, co kapitału nie posiadając, środków do istnienia szukać muszą w sprzedaży zarówno siły swych mięśni, jak siły swych nerwów — zarówno pracy swych rąk i grzbietów, jak wysiłku myśli i woli. Wynika z tego, że my, pracownicy i pracownice handlowi, bez względu na gałąź uprawianą i bez względu na rodzaj zajęcia, czy to jako sprzedawcy i sprzedawczynie sklepowi, czy jako oficjaliści i oficjalistki kantorów, już z samego tytułu nieposiadania własnych środków egzystencji, kapitału, a zupełnego uzależnienia od tych, którzy te środki posiadają, stanowimy nieodłączną część składową klasy proletariackiej.

Ponieważ interes nasz na tym polega, aby z pracy osiągnąć korzyść możliwie największą a w interesie pracobiorców czyli pryncypałów leży, ażeby tę pracę wynagradzać możliwie najniżej, wypływa z tego fakt oczywisty, że obustronne te interesy są sobie wręcz przeciwne i wrogie, i że walka, która wre pomiędzy wszelkimi tego rodzaju niejednorzędnemi grupami społecznymi, czyli walka klasowa, toczyć się musi również i w dziedzinie pracy handlowej.

Od robotników-nędzarzy fabrycznych, od niewolników, ciągnących taczki w podziemiach kopalń, różnimy się tylko czystszą bielizną, noszoną nie tyle dla higieny, ile dla tak zwanej przyzwoitości, ale podstawowe warunki naszego bytu są też same co i tamtych.

Podaż i popyt stanowią i dla naszej pracy oś fatalną, około której obraca się nasze życie. Im większa podaż pracy, to jest im liczniejsze są jednostki, poszukujące zarobków, posad, tym niższe musi być wynagrodzenie, z codziennego zaś doświadczenia wiemy, że coraz większa ilość ludzi traci majątki i spada w otchłań nędzy, od której ratunku szuka w ofiarowaniu swej pracy za wynagrodzenie marne.

Ta wielka podaż obniża cenę rynkową pracy!

Patriarchalne czasy, w których stanowisko subiekta było tylko etapem na drodze wiodącej do niezależności, do stanowiska właściciela przedsiębiorstwa — minęły bezpowrotnie! Dzisiejsza doba wymaga dla samodzielności w handlu wielkiego kapitału, na który nas nie stać; zwietrzałe więc hasła o samopomocy i oszczędności, wobec skąpej płacy i drogiego życia to nic innego, jak oszukańcze komunały albo złudne recepty znachorów!

Pracownik handlowy, jak każdy inny proletariusz, nie ma żadnych widoków na wydobycie się z zaklętego koła poddańczości; musi on do końca dni swoich zostać białym murzynem, musi być i jest żołnierzem-szeregowcem w wielomilionowej armii wydziedziczonych.

Uświadomiwszy sobie to nasze klasowe stanowisko, rychło dojść musimy do przeświadczenia, że ono nakłada na nas pewne zadania, ściśle związane z całym bytem własnym i bytem rodzin naszych. Jakież one są?

Społeczeństwo wymaga od nas obowiązków, ale świadomość dyktuje nam domaganie się w zamian praw. Żyć musimy, ale mamy prawo chcieć żyć po ludzku. Praca nasza winna być czymś innym, niż noszeniem jarzma aż do utraty sił i możności do pracy.

Nasza zależność ekonomiczna nie powinna oznaczać i zależności społecznej, nie powinna krzywdzić naszej godności człowieczej i nie tamować naszego rozwoju duchowego.

Średniowieczna nazwa „subiekta”, oznaczająca podwładnego, nie powinna być synonimem poddanego, a cały nasz stosunek do tych, którzy pracę naszą kupują, winien być stosunkiem równych z równymi.

Jako ludziom wolnym należy się nam szacunek, a za ciężki wysiłek — byt i wynagrodzenie, nie będące w zależności od jednostkowego kaprysu i dowolnej oceny.

My sami o swoim losie stanowić chcemy!

Towarzysze i Towarzyszki! Szanuje się i ceni tylko silnych, bądźmy silnymi!

Wielkie hasło „proletariusze łączcie się!” wskazuje, co nam czynić należy. Dla wywalczenia sobie warunków egzystencji w myśl powyższych postulatów, powinnością naszą jako ludzi, o własnym losie stanowiących i obowiązkiem świętym wobec rodzin naszych jest, byśmy warunkom stawianym nam przez pracobiorców, byli w możności przeciwstawiać warunki własne. Nie na łaskę pryncypałów winniśmy się zdawać, gdyż wynagrodzenie za pracę łaską nie jest. Lecz aby móc tak wyraźne zająć stanowisko i kategorycznie warunki dyktować, by móc żądać nie prosić winniśmy wszyscy jak jeden mąż przystąpić do istniejącego już Bezpartyjnego Związku Zawodowego Pracowników Handlowych m. Warszawy, a będzie to związek silny łączący nas solidarnością stanowiska klasowego, poważny zgodnością środków i celów. Jest to korporacja z hasłem: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, w której każdy członek znajdzie poparcie i obronę, pomoc moralną i materialną, wspólnotę duchową i podnietę do zwalczania przeszkód!

Towarzysze i Towarzyszki ciężkiej doli proletariackiej! nie do wstępowania do resurs tanecznych lub igrzyskowych klubów; nie do ufundowania żebraczo-filantropijnych stowarzyszeń Was wzywamy, takich mamy dosyć — wzywamy Was natomiast do wstąpienia do wielkiego zbiorowego ogniska, którego promienie mają nam rozświetlić drogę, a ciepło — przenikać do zmrożonego egoizmem ludzkim życia!..

Niech żyje solidarność!
Niech żyje uświadomienie klasowe!
Zarząd Związku Zawodowego Pracowników Handlowych m. Warszawy.

Źródło: Cyfrowa Biblioteka Narodowa Polona.

do-pracowników-handlowych---banner Ulotka związkowa - 1906 r.