Artykuły, Popularne

Masakra robotników w Kamiennej

2016-11-21

W Kamiennej (obecnie Skarżysko-Kamienna) na 3 lutego 1905 roku wyznaczono strajk powszechny. Pracownicy parowozowni przerwali pracę i zachęcali robotników innych fabryk do protestu. Zebrało się ok. 2000 osób i postanowiono przerwać ruch kolejowy. Przeszkodziła im w tym policja i rota 27. witebskiego pułku piechoty.

4 lutego ok. 1000-1500 osób zebrało się na wiecu w Odlewni Żelaza i Emalierni „Kamienna”. Wyruszono do stalowni „Nowy Bzin”. W trakcie przejścia przez tory robotnicy zostali ostrzelani przez 27. witebski pułk piechoty z rozkazu Michaiła Zabiełły, kapitana 26. mohylewskiego pułku piechoty z Radomia. Szacuje się, że zginęło od 24 do 32 osób. Oficjalnie źródła wspominały też o 40 rannych, ale świadkowie twierdzili, że było ich ok. 100. Jednym ze świadków wydarzenia był robotnik Julian Mołdawa z Polskiej Partii Socjalistycznej, członek komitetu strajkowego. 8 lutego Mołdawa napisał wiersz z opisem tragedii, pt. „Strajk robotników w Skarżysku”, odbił ręcznie sto egzemplarzy i wręczył rodzinom zmarłych lub rannych robotników. Nawiasem, kapitan Zabiełło został zabity przez bojówkę PPS w Brześciu nad Bugiem.

Julian Mołdawa:

Strajk robotników w Skarżysku 1905 r. 4 lutego

Śnieg padał od rana i padał bez końca,
Jakby chciał Skarżysko oddzielić od słońca;
Wrony tłukły się przy ziemi lub wzlatały w górę,
Jakby chciały skrzydłami rozwiać czarną chmurę!
Na twarzy mieszkańców – każdego przechodnia,
Widać było posępność od samego dodnia,
Każdy smutne oczy unosił do góry,
Jakby chciał odgadnąć tajniki natury.
A śnieg coraz gęstszy przykrywał okola,
Sypiąc puchem białym na wioski i pola….
Mróz się wzmagał. –
Dopiero w południe śnieżyca przestała
Ale chmura stalowa słońce zakrywała,
Jak by go zasłonić chciała, by nie było świadkiem,
Nad tym strasznym niechybnie dzisiejszym wypadkiem:
Tłum zebranych robotników, którzy strajkowali
W miejscowych fabrykach by prawa zyskali,
Zbierały się, to z tego, to z innego napływając krańca,
Wreszcie zwartą masą blizko do tysiąca,
Spokojnie i miarowym krokiem, w zwykłym uniformie,
Ku towarowej stacyjnej ruszyli platformie
By przejść na drugą stronę plantu kolejnego,
Do fabryki odlewów IMCi Lubczyńskiego. –
Wtem strażnik Depiński, każdemu tu znany,
Przyleciał z pod rampy zmęczony, zdyszany,
Że ledwie mógł ustać, rzekł do oficera,
Że tłum robotników rampę zburzyć się zabiera,
I uszkodzić plant kolei, zepsuć co kto może,
Że są uzbrojeni w broń palną i noże!
I na wojsko napadną jeśli im zabroni!
-Wojsku dano komendę – Szykuj się do broni!
A po tym sygnale prawie jednej chwili,
Na spotkanie robotnikom z wojskiem podążyli. –
Gdy podeszli bliżej, znowu po sygnale,
Jedna rota na rampie stanęła na wale,
A druga na przejazd raźno pospieszyła
I przejście robotnikom sobą zagrodziła,
Co widząc robotnicy, wolnym idąc krokiem,
Chcieli polem ich minąć i okrążyć bokiem.
Jak owiec z pastwiska w bok ucieka stado,
Gdy wilcy napadają ich całą gromadą,
Chciwi łupu, oraz krwi przelewu,
Tak kapitan Zabiełło – „Bratcy nogu lewu
Wpierot – krzyknął – i załpom z kolena
Podniaw priceł na wsie czetyre sażena
Pli!”
Ledwie podał komendę, to już padły strzały,
I trupy robotników na ziemi leżały;
Ci co żywi jeszcze, widząc co się dzieje,
Każdy ucieka, ze strachu truchleje –
Pada, znowu wstaje – ucieka co siły,
Bowiem po piątej salwie w pogoń się puściły,
Moskale, na czele ze swym komandierem,
Strzelając na komendę, z kolena prycełem!
Dotąd milcząca pod rampą rota ognia dała,
I trupem robotników pola zaścielała,
Jak zaścielana łąka bywa pokosami,
Gdy trawę sianokosy ścinają kosami,
Lub jak garście pszenicy układane w rzędy.
Tak pole trupami pokryło się wszędy.
Bo uciekając ranni w przeróżnym kierunku,
Padali z krwi ujścia, nie mając ratunku!
-”-
Nareszcie lament i płacz ucichał po trochu,
I tylko powietrze przesycał dym z prochu…
Rannych po opatrunku wzięto do szpitali,
Zabitych pod płotem w stosy poskładali.
Oto były ofiary od strzałów moskali!
Wojsko, wracając z „zwycięskiej” wyprawy,
Wiedzione przez dowódców zasłużonych sławy,
Bo się choć raz oręż moskiewski wysławił
Dziś, bo bezbronnych trupem na polu zostawił.
Więc, Zabiełło, co uciekających gonił z żołnierzami,
Wystawił ich na peronie dwoma szeregami,
Podziękował za waleczność, za zwycięstwo wroga,
Jakby się śmiał z Polaków, a Boga
Miał za nic! Ile się łez sierocych dnia tego przelało,
Tyle o pomstę do Boga wołało,
Ile jęku i płaczu unosi się w niebie,
Tyle pomsty spadnie, dowódco, na ciebie,
Boś przelał krew niewinną, nią carat splamiłeś,
I musisz zdać rachunek, co dziś uczyniłeś!
– Czas niewoli płynie, drwi zaciętość wroga,
Że próżno wznosim modły do naszego Boga!
Najświętsza Marjo! Matko Męczeńskiej Korony,
Do ciebie wznosi modły miljony
Uciśnionych Twych sierot i okutych w pęta,
– Ty się zlituj nad Nami, Matko, Marjo Święta! –
-”-
We wtorek siódmego dzwonek wiernych woła,
Na pogrzeb poległych, w Bzinku do kościoła!
Ciągną żałobne orszaki, liczną idąc rzeszą,
Oddać ostatnią posługę sercem całem spieszą.
Dziewiętnaście trumien w rzędy ksiądz ustawił
I żałobne nabożeństwo za zmarłych odprawił.
Gdy „Requiem” zaśpiewał, wtedy orszak cały
Zatrząsł się od płaczu, aż chmury płakały,
Bo deszcz zaczął padać wielkiemi kroplami
I łącząc się razem z bolesnemi łzami,
Płacz jednym do Pana unosił się pękiem,
Zroszon krwią ofiarną i złączony z jękiem,
„Oddaj nam, Ziemio! Ich serca, ich ducha”,
Ale ziemia na łzy pozostała głucha,
Pogrzebanych razem w przeogromnym grobie,
Aż do dnia zmartwychwstania zostawiła sobie,
I tylko nagrobek nad mogiłą niewidzialny wzrasta
Z napisem – „Niewinnie zabite leżą dzieci Piasta,
Lecz i strzały moskalów serc ich nie zraziły,
Z wiarą w Polski wskrzeszenie zeszli do mogiły!”
Tak się skończył strajk w Skarżysku czwartego lutego,
Roku tysiąc dziewięćset piątego.

Źródła:

Tablica pamiątkowa w Skarżysku-Kamiennej przy wejściu do SP nr 7.